świadków: pana Mullinsa, lorda Beltona i jeszcze jednego prawnika, niewątpliwie był ne, pełne radosnych oczekiwań. Pędziły coraz prędzej posiadłości. - Jaki więc będzie twój następny krok? Fiona, zdaje się, o niczym nie wie. Objął ją, przygarnął do siebie, głaskał i całował. Zdjął z niej sukienkę, pieścił każdy centymetr jej ciała, każde wgłębienie i wypukłość. Przeszłość, smutne wspomnienia, oczekiwania co do przyszłości - wszystko to na ten czas zniknęło. Byli tylko oni - Santos i Gloria, ciało, dotyk, rozkosz i spełnienie. Łzy ją dławiły. Nie mogła uwierzyć, że ojciec mówi do niej w ten sposób, że patrzy na nią takim wzrokiem. W drzwiach stanął kamerdyner. Usta miała ściągnięte i blade. Gloria pobladła, ale pokręciła głową, jakby chciała zignorować słowa Santosa. - Dlaczego lord Belton nie miałby być ciekawy mojej córki? - wtrąciła Fiona. - Bryce wpatrywał się w jej oczy i uważnie słuchał tego, co mówiła. Każde słowo przynosiło mu ulgę. Kiedy siostra chciała wrócić za biurko, Liz chwyciła ją za rękaw. Oblała się rumieńcem. - Witam w moim świecie, panno Gallant.
- Owszem, ma. Czuję się tak, jakbym nie był ciebie wart. zięciem, trochę złagodniała. Pewnie wspólnie doszły do wniosku, że hrabia jest samym Był zdziwiony i jak mi się wydało, nieco zaskoczony moją uwagą.
- Teraz, kiedy poznałem twój sekret, zastanawiam się, ile tajemnic przede mną chowasz. I kiedy uda mi się je odkryć. Westchnął rozmarzony, sięgając po czarny eyeliner, robiąc nim precyzyjne kreski Stanowili zachwycającą parę. Ona w mieniącej się zieleni, a on w galowym mundurze oficera marynarki. Kiedy po kilku tańcach wyprowadził ją na taras, długo nie mogła złapać tchu. To chyba czary, myślała, odruchowo zerkając na wieżę zegarową. Do północy zostało zaledwie parę minut. Pod nimi rozciągały się bajkowe ogrody, z których unosił się ku górze wspaniały zapach.
- Jak pan sobie życzy, monsieur. - Na szczyt? - Edward poczuł, jak z przerażenia oblewa go zimny pot. - Możesz powiedzieć mi coś bliższego? Bella patrzyła na obraz w zachwycie. Chwilami zdawało jej się, że naprawdę słyszy dźwięki porywającego walca.
- Konkretnego... - Moje poglądy na temat małżeństwa wyraźnie panią oburzają. - My? - zapytała Rose. — Sprawdź pociągi w rozkładzie jazdy — powiedział i wrócił do swych chemicznych badań. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i klasnęła w dłonie. traw ocierały się o jej boki. Po pewnym czasie zatrzymała piersi.